LADY M
Administrator
Dołączył: 13 Lip 2008
Posty: 285
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 11:42, 06 Paź 2009 Temat postu: Gospel; mit ameryki czy odpowiedź dla młodych Polaków |
|
|
GOSPEL
Gospel; mit ameryki czy odpowiedź dla młodych Polaków
A wszystko zaczęło się od muzycznej fascynacji Agnieszki „Bacy” Górskiej-Tomaszewskiej z Poznania, która jeszcze w czasach szkolnych zainteresowała się muzyką czarnoskórych niewolników. „Mój brat, Andrzej, przywiózł mi w prezencie ze Stanów Zjednoczonych dwie płyty Alvina Slaughtera.
To właśnie z tych płyt wybierałam utwory i próbowałam je śpiewać ze swoją przyjaciółką i bratem. Początkowo w ogóle nie chcieli ćwiczyć, ale prawie ich do tego zmuszałam. Tak mi zależało.” – wspomina początki gospelowego trio Agnieszka. Nie sądziła wówczas, że jej entuzjazm będzie tak zaraźliwy dla innych.
Muzyka była jak magnes. Przyciągała kolejnych „chórzystów” niespotykaną dotąd energią i żywiołowością brzmień oraz porywającymi harmoniami. Takiego bogactwa wrażeń młodzi ludzie wcześniej nie mogli znaleźć w zespołach i chórach, w których na co dzień śpiewali. Pod dyrygenturą Agnieszki radość przychodziła sama. Godzinami muzykowali w stylu, który do tej pory znali jedynie z filmów z Whoopie Goldberg. Gospel Joy – taką właśnie nazwę przyjął chór, do którego dołączali kolejni zafascynowaniu członkowie i pierwsi muzycy.
Największym pasjonatom śpiewanie jednak szybko przestało wystarczać. Nienasyceni brzmieniami za oceanu, chcieli uczyć się od tych, którzy muzykę gospel mają we krwi od urodzenia. Jedynym sposobem było zorganizowanie w Polsce warsztatów muzycznych, które oprócz niecodziennych wrażeń przyniosłyby także konkretną wiedzę w zakresie emisji głosu w śpiewie gospel. Pomysł nie dawał spokoju pianistce Gospel Joy - Małgorzacie Sielickiej, która szybko przekonała do niego dyrygentkę chóru oraz Andrzeja „Górala” Górskiego. Listopad 2003 r. cała trójka zapamięta jako rok, w którym ich nieśmiałe marzenie stało się rzeczywistością.
Zorganizowane wówczas I Poznańskie Warsztaty Gospel przyciągnęły aż 140 uczestników, spośród których wyłonił się także koncertowy skład chóru Gospel Joy. Wielu z nich jeszcze długo po zakończeniu wielogodzinnych prób oraz uroczystego koncertu finałowego żyło fantastyczną atmosferą, której nie spodziewali się zastać na zajęciach muzycznych. Rok później sami byli już tymi, którzy na kolejnych warsztatach zachęcali nieśmiałych i nieco spiętych rówieśników do tego, by klaskać i tańczyć tak, jak podpowiada serce. Poznań stał się poważnym konkurentem Osieka oraz Krakowa, które do tej pory jako jedyne miasta w Polsce mogły poszczycić się cyklicznymi imprezami w rytmach gospel. Poznaniakom sam Poznań jednak nie wystarczył.
Warsztatowy team uderzył ze swoją inicjatywą do Wrocławia i Torunia, a wkrótce potem także do Szczecina i Bydgoszczy, nie zapominając oczywiście o Pyrlandii. Cztery lata po I Warsztatach Gospel, w 2007 roku, podczas koncertu finałowego, na poznańskiej scenie stanęło 1020 chórzystów. Był to rekord w skali Polski, a dla warsztatowiczów przeżycie tym bardziej niezapomniane, gdyż razem z nimi wystąpili znakomici wokaliści: Natalia Kukulska oraz Mieczysław Szcześniak.
Rok później Fundacja PRO NOVIS zorganizowała największy w historii koncert gospel w Polsce, zapraszając do Warszawy niekwestionowaną gwiazdę tej sceny muzycznej, Kirk’a Franklina. Stolica została zdobyta – ponieważ koncertowi towarzyszyły także dwudniowe warsztaty, z gościnnym udziałem Mieczysława Szcześniaka. W ciągu sześciu lat warsztaty z nieśmiałego marzenia stały się przedsięwzięciem, w czasie którego muzyka łączy się z żywym świadectwem. Nie tylko tym wyśpiewanym, ale też głoszonym ze sceny przez tych, którzy żyją Ewangelią na co dzień.
Czarny gospel dla białych polaków? Brian Fentress, instruktor z Pasją w Polsce
Spotkanie z żywą afroamerykańską kulturą, muzykalnością i niestandardowym stylem życia oraz otwartością nie byłoby możliwe, gdyby nie zaproszeni instruktorzy. To właśnie oni – niczym egzotyczne przyprawy – nadają warsztatom charakter i niespotykany smak. Ruth Lynch-Waldron, Allan Wiltshire, Pastor David Daniel i Donna Daniel, Peter Moncrieffe, Solomon Facey, Colin Vassell – to nazwiska instruktorów, którzy już gościli w Polsce i prowadzili warsztaty na zaproszenie Fundacji Pro Novis.
Wśród nich nie sposób nie wymienić jednego nazwiska – Amerykanina, który w 2005 roku przyjechał po raz pierwszy do Polski i został jednym z najbardziej rozpoznawalnych instruktorów gospel w naszym kraju. Brian Fentress, z Detroit poprowadzi również tegoroczną jesienną edycję warsztatów w Bydgoszczy, Kluczborku, Kaliszu, Szczecinie, Warszawie i Poznaniu.
Rozśpiewany wulkan energii, wypełniony radością, entuzjazmem i pasją, połączoną z genialnym muzycznym smakiem – tak można w skrócie opisać żywiołowego instruktora. W USA występował i nagrywał u boku takich artystów jak Byron Cage, Hezekiah Walker, Lyle Lovette czy wspomniany już wcześniej Kirk Franklin. Nie zaniedbywał także kunsztu dyrygenta – obok koncertowania zdobywał doświadczenie jako stażysta u muzyka, aranżera i producenta Freda Hammond’a.
Największą muzyczną przygodą instruktora było wspólne koncertowanie u boku gwiazdy światowej sławy - Arethy Franklin. Wciąż jednak marzył o tym, by nie tylko śpiewać. Uparcie ćwiczył warsztat dyrygentury, ponieważ kiedyś sam chciał pokierować chórem, w którym to jego ręce nadawałyby kierunek, decydowały o tempie i dynamice kilkudziesięciu innych głosów i instrumentów, łącząc je w drzemiące w wyobraźni harmonie.
Nikt nie przewidywał, że marzenie amerykańskiego muzyka spełni się po drugiej stronie globu, nad Wisłą. Od lipca 2009 roku Brian Fentress mieszka w Polsce. Muzyka jego przodków wciąż pozostaje w nim żywa, co widać od samego początku każdego z warsztatowych dni.
Czy to może być ciekawe? Wolontariusz o warsztatach gospel.
Inspiracja > integracja > relacja – to słowa, które dla mnie, jako wolontariusza, są sednem gospelowej przygody. Inspirująca muzyka, której korzenie sięgają czasów niewolnictwa i która opowiada o odwiecznym dążeniu człowieka do pełni wolności opisuje to, co każdy z nas w swoim życiu przeżywa. Szukając pełni serca i chcąc nią żyć, nie zgadzając się na bylejakość, trafiłem do warsztatowej ekipy. Z tej inspiracji i zachwytu muzyką na każdych warsztatach rodzi się integracja. Nikt tu nie jest anonimowy, a jednocześnie każdy jest potrzebny. Swojej wartości nie trzeba już opierać – jak wcześniej – o pozory i wyznaczone przez świat kanony, bo tutaj wartość oznacza bycie sobą, w szczerości i zaufaniu. W warsztatowym teamie najbardziej uderza mnie otwartość i duża spontaniczność, o których tak łatwo zapomina się w codziennej pogoni. Z ich udziałem tworzą się relacje, których nie da się kupić za żadne pieniądze i dzięki którym czuję się zawsze wewnętrznie ubogacony bogactwem innych. To niesamowite, że mimo różnych kolorów skór, pochodzenia, wykształcenia i zawodu z roku na rok stajemy się ekipą, która potrafi rozumieć się bez słów, a jednocześnie pozostaje otwarta dla tych, którzy chcą do nas dołączyć. Chcesz spróbować? Nie zastanawiaj się – szkoda czasu na życiową bezczynność! Mariusz Jagła, Mario
Gospel zaraża a może zaraza?
Warsztatowiczem może być każdy – niezależnie od wieku! W historii warsztatów zdarzyło się, że muzykę gospel śpiewali wiekowi siedemdziesięciolatkowie i sześcioletni szkolni debiutanci. Jak to możliwe? Otóż zasada jest prosta – muzyka gospel uderza w serce każdego, bez względu na wiek. Kto raz ją usłyszy i zasmakuje w niej, zadając sobie choć odrobinę trudu, by w dźwiękach odkryć pasję i przepis na radość, zawsze będzie do niej wracał.
Na warsztaty – jak mówią sami uczestnicy – przyciąga ich głównie atmosfera, której nie można znaleźć w żadnym innym miejscu. „Warsztaty gospel są dla mnie czasem w którym mogę się zbliżyć do innego człowieka, podczas którego ja się otwieram, jestem innym człowiekiem i to jest dla mnie okres, w którym dostaję moc na cały kolejny rok” – takie opinie wypowiadają w udzielanych mediom wypowiedziach.
Przyjeżdżają grupami, często śpiewającymi w parafialnych chórach i zespołach, czy ośrodkach kultury. Wielu spośród nich to prawdziwi gospelowi maniacy, którzy nie opuszczają żadnego warsztatowego weekendu. Jak się okazuje - dla młodych ludzi to sposób, by sięgnąć po coś więcej, niż tylko ogromna radość ze wspólnego muzykowania.
„Warsztaty to nie tylko śpiew, to nie tylko muzyka, ale także relacja, społeczność, przebywanie ze sobą. Robimy je dlatego, ponieważ ludzie mają głód. Głód dobrej muzyki – muzyki gospel, która może to wypełnić, oraz głód Boga. Śpiewając muzykę gospel nie sposób nie powiedzieć o Bogu, o radości, która płynie z tego, że Jezus Chrystus umarł za nasze grzechy i daje nam zbawienie.” – tak o idei warsztatów mówi Hubert Sajda, koordynujący działania wszystkich warsztatowych służb.
Nad kształtem, promocją oraz realizacją wydarzenia pracuje w poznańskiej Fundacji Pro Novis w sumie 6 osób. To jednak tylko niewielki zalążek warsztatowego teamu. W czasie każdej z inicjatyw rozrasta się on nawet do 30 osób – głównie wolontariuszy, dla których kontakt z muzyką gospel jest pasją i życiową dewizą. Kryje się w niej nie tylko fascynacja brzmieniami i głębią przekazu, ale duch służby i przekonanie, że właśnie poprzez muzykę mogą poznawać swoich rówieśników i dzielić się z nimi swoją pasją.
Post został pochwalony 0 razy
|
|